środa, 15 lutego 2012

Let's go- czyli początki blogowania


      Leżąc w swej ulubionej pozycji na łóżku człowiek rozmyśla o tysiącach różnych rzeczy – tych mniej jak i bardziej ważnych. Zazwyczaj jednak skupiamy się na tych pierwszych. I jest ich tysiące! Zaczynając od tego, kiedy ruszę się mym pupskiem do lodówki bo kiszki od kilkunastu godzin grają marsza a kończąc  na rozmyślaniach kiedy ten przystojny blondyn (brunet/rudy/mieszaniec czy łysy) wreszcie sam z siebie odezwie się do mnie, zaczepi  mnie albo przynajmniej rzuci ulotne spojrzenie. Tak czy owak zawsze kończy się to całkowicie zmarnowanym dniem. A przecież można by w tym czasie zrobić mnóstwo rzeczy. Nie jestem idealna a tym bardziej sumienna i zorganizowana.  Dlatego też dokończę to co zaczęłam. Zmarnuje do końca mój dzisiejszy dzień na nic nierobieniu.  „Nic nierobienie”  toż to moja dewiza.  Zawsze jest przy mnie, na każdym kroku. A wraz z nią jeszcze „chillout” i „ mam wy*****e” (  a by nikt nie posądził mnie o bluźnierstwo wyraz zakropkowany czytajcie: mam wszystko gdzieś ).  Bo kim tak naprawdę jestem? Dziewczyną? Czy może już kobietą? A może jeszcze nastolatką? Jak trudno nam się określić w tak z pozoru prostej sprawie. Przedstawię się więc inaczej. Jestem zwyczajną dwudziestolatką, kanapową siatkarką  i najważniejsze- za pistacje oddam wszystko!

1 komentarz:

  1. widzialem ze planowalas poprawiac mature, plany sie nie zmienily ? jak tam ogolnie sie powodzi i jak ta ostatnia matura wypadla ze niby taka nieudana ? pozdrawiam, moze napisz na 40375122 jakby co ja tez 92 ;] ale raz zostalem z wlasnego wyboru rok w pierwszej klasie co bylo jedyna mozliwoscia zmiany profilu klasy (po dlugotrwalym dopytywaniu sie dyrektorki, vice-dyrektorki i kogos tam jeszcze, chyba drugiej vice-dyrektorki bo byly dwie :D, Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń